„2017 – co to za system?
Katotalibowie co wielbią Żyda pacyfistę
Wybacz to oczywiste: Jezus miał na imię,
Ale nie był tym o kim uczy krezus w pelerynie
Kryzys jest w rodzinie, wyzysk rządzi w gminie
Rydzyk na antenie. Niech wstyd spali całe plemię
Tylko bit da nam odrodzenie,
Chociaż synoptycy przewidują nagłe ochłodzenie
Co jest teraz w cenie? Tanie pierdolenie
Kręci się kołomyja pajaców na scenie
Każdy mówi tylko to co mu się opłaca
Najebany baca padł, zamiast paść. Taka praca
Chleb i igrzyska. Wszyscy ponad wszystkimi.
Skupiwszy się na oddechu, łatwiej to rozkminić
Łatwiej to zobaczyć. Łatwiej to ocenić.
Myślą się podzielić, że przyszliśmy by coś zmienić.
Franz Kafka nie chciał tego nawet publikować
Uważaj czego pragniesz, bo możesz pożałować
Więc żeglujemy w kruchej łupinie z kory
Kto zbudzi śpiące potwory wygrywa wybory
System jest chory i nikogo to nie dziwi
Drzewa kochają drwale. Zwierzęta myśliwi
Zatrute rzeki. Martwe ryby płyną z nurtem.
Kto poczuje zapach – wyjebiemy go za burtę.
Kłamstwo pite hurtem. Cynizm na zagrychę
Za każdym zakrętem bohaterowie za dychę
Byle napchać michę i uciszyć polemikę
Zdrowy rozsądek wyjechał na długi weekend w pizdu.
Bieg do koryta z kwikiem. Pieniądz wszystkiego wyznacznikiem.
Dzisiaj nie umywam rąk, raczej sypię łeb popiołem.
I się nie wywyższam. Z tego gówna sam się wziąłem.
Grudzień, idą święta, wieje wiatr na blokach
A za wysokim murem rzeźni mięsny holokaust
Miliardy istnień męczonych i mordowanych
Bez opamiętania. Chciwiec goni swe plany
Noe leży najebany. Poco budowałem arkę?
Anioł nas wyjebał poza supermarket
I łazimy szukać drobnych po parkingu
Z telefonem, który zapewnia byt w rankingu
Potrzeb kreowanych i wypełnianych
Prezentów na święto zmarłych i zakochanych
Festiwal Żarcia i Srania, wciąż nie starcza gadania
Kręci się przemysł bólu bez zmiłowania
Sam jadłem całe życie smutek i cierpienie
To co spożywałem budzi moje przerażenie
Od dzieciństwa pompowana propagandy sieczka
O uśmiechniętych świnkach i pysznych paróweczkach
O proteinach i witaminach nauka trudna
Nie twoja wina masz hurtem wpierdalać gówna
Idź do lasu. Niech ci poukłada w głowie
Nie po to się za ciebie modlą Bodhisattwowie
Żebyś biegał jak chomik w kółko i gonił pieniądze
Wygaś w sobie zazdrość, chciwość, zło i żądze
Odwracasz głowę swą, by nie wiedzieć co się dzieje
XXI wiek. Rap jest spokoju złodziejem.
Bo kto jak nie on? Chętnych krótki ogonek.
Brudny gołąb się zesrał i poleciał w swoją stronę.”Więcej teledysków z albumu „Dom Otwartych Drzwi”: https://www.youtube.com/watch?v=q-WqigifOFY&list=PLQ1rp4QPe5eaIi2efzvjC3H3WjMsAdzvy Zamów album tutaj – htt…
Source